piątek, 2 stycznia 2015

Czy na pewno dobrze spisaliśmy postanowienia noworoczne?

     Dziś była brzydka pogoda, wiało, padało i choć nie było mrozów było dość nieprzyjemnie. I dalej jest. Mimo to, jadąc samochodem, zauważyłam biegacza. Pomyślałam "ale super, że ktoś mimo takiej pogody biega, skoro innym nawet nie chce się wyjść z łózka... jeśli wzięli dziś wolne" (lub za bardzo pobalowali w środę).Jadę dalej - znów biegacz i znów! Zastanawiam się, czy przy brzydkiej pogodzie się lepiej biega - nie, to nie o to chodzi. Olśnienie! Dziś jest pierwszy/drugi (zależnie od ambicji) dzień realizacji postanowień noworocznych!

Obrazek stąd.

     No i moja radość gwałtownie zamieniła się w obawy o tych ludzi. Mianowicie:
a) czy nie spodziewają się zbyt dużych osiągów i 42km to dopiero rozgrzewka?
b) czy nie przestaną biegać po pierwszych zakwasach (to by wypadało koło niedzieli)?
c) czy nie lepiej było postanowić to sobie na wiosnę? Jeśli ktoś zaczyna teraz biegać i jego organizm nie jest przyzwyczajony do wysiłku, tymbardziej do wysiłku na zewnątrz, to albo się zniechęcą pogodą za kilka dni, albo dołączą do reszty i będą leżeć w łóżku całymi dniami, jednakże z powodu zapalenia płuc.

Źródło tu.

    A więc okazuje się, że jedyną trudnością w postanowieniach noworocznych nie jest ich dotrzymywanie, tylko samo zaplanowanie działania. Chciałam wyjaśnić, że nie jestem przeciwko rozpoczęciu biegania, wręcz przeciwnie - tylko czy na pewno wszyscy to przemyśleli i odpowiednio się przygotowali?
       Szczególnie od strony zdrowotnej.
     To najważniejsze, o czym chciałam napisać w tym poście, nie tylko ze względu na datę. Otóż każdemu zapalonemu biegaczowi polecam DOKŁADNE BADANIA. Przy tych dwóch słowach mogłabym postawić jeszcze szereg wykrzykników. Uważam,że to jest niezbędne, gdy chcemy zacząć nie tylko biegać, ale także pływać czy grać w squasha. Wiele osób uważa, że bieganie jest zdrowe, więc nie może to zaszkodzić, szczególnie na serce. Poza tym jestem zdrów jak ryba, nie miałem kataru od trzech lat, a tak naprawdę to nigdy nie miałem świnki ani ospy. Świetnie, gratuluję! Owszem, bieganie działa pomocnie na serce, ale gdy jest ono zdrowe. Gdy serce jest chore lub posiada jakąś wadę - wysiłek fizyczny może zaszkodzić! Może doprowadzić do ciężkiego stanu lub nawet zgonu (atak serca). Tak wiele się słyszy o tym, że uczestnik maratonu wylądował w szpitalu. To samo tyczy się osób, które wykupiły sobie właśnie karnety na siłownie i z nich korzystają. Szczególnie, że teraz jest prawdziwy fitnessowy boom, wiele ludzi uczęszcza na siłownię bez badań, A oczywiście siłownia nam ich nie zaproponuje, ponieważ to byłoby równoznaczne ze stratą 1/3 klienteli. Taki oto zdrowy tryb życia nam proponują.
      Trzeba się przebadać. A na pewno zatrzymać się, gdy cokolwiek kłuje w klatce piersiowej! Podczas jednego treningu z moim biegowym partnerem coś chwilkę mnie zakłuło w klatce piersiowej, tuż po tym jak zaczęłam u mnie podejrzewać jakieś kłopoty z sercem. Powiedziałam, żebyśmy zwolnili, bo coś mnie zabolało, na co od razu usłyszałam "zatrzymaj się, nie biegniemy dalej!". Pierwsze, co odpowiedziałam, to było "no coś Ty, przecież nic się nie dzieje", "a słyszałaś, ile ludzi ląduje w szpitalu po treningu?". Wróciliśmy do domu pieszo. Gdyby nie jego interwencja, nie wiadomo jakby się skończyła moja głupota i brak wiedzy.
      Często ta pierwsza oznaka jest ignorowana i człowiek dalej ćwiczy. To wielki błąd. W czasie ćwiczeń kondycyjnych nasz organizm pracuje na najwyższych obrotach. Gdy cokolwiek jest nietak, należy od razu, bezwzględnie zaprzestać działania i obserwować, czy ból ustępuje. Jeśli nie - trzeba zadzwonić po karetkę. Nie przesadzam. Nie sądźmy, że jesteśmy z tytanowych śrubek. (Sama tak o sobie myślałam i przyznaję,że to mi nie zaplusowało.) To własnie podczas wysiłku jest największe prawdopodobieństwo, że objawi się jakaś dysfunkcja serca, nawet gdy nie odczuwaliśmy jej podczas zwykłej codzienności. Ponadto, warto wiedzieć, że niektóre wady serca nie objawiają się w ogóle w zauważalny sposób (np. arytmie). Dlatego przestańmy sądzić, że skoro nic nas nigdy nie bolało i nie boli, to nic nam nie jest.
       Szczerze mówiąc, mogłabym napisać ten post na czerwono i oprawić w ramki. Moim znajomym zwracałam uwagę na ten problem, ale chciałabym, żeby mój apel dotarł do szerszej publiczności. Jeśli wszystkie badania wyjdą nam dobrze, możemy bezpiecznie uprawiać sport.

Źródło tu.

       Piszę szczególnie o sercu, ale tak naprawdę warto przebadać również inne rzeczy - np. stawy, kolana. To już tematy medyczne, nie mogę się o nich wypowiadać. Ze swojej prywatnej strony proponuję na pierwszy rzut badania: EKG i echo serca, próbę wysiłkową. Dla mnie są to podstawowe badania, które dadzą dobry obraz tego, co dzieje się z naszą jedyną pompką.
     Zrobię również reklamę. Wiem, że w LuxMedzie można się przebadać pod katem wysiłku fizycznego. Jest to dość drogie, ale oferują nam kompleksową opiekę. Oczywiście, jeśli ktoś może zrobić badania taniej, to zapraszam! Tutaj zostawiam link. Ważne, aby je wykonać i żeby je zinterpretował specjalista!
         A teraz koniec ulotki centrum medycznego. Mi również nic nigdy nie dolegało (oprócz anginy), a na siłowni biegałam jak chomik w kółeczku.. I nagle okazało się, że mam "problemy sercowe" i wylądowałam na SOR-ze, o czym w jednym z kolejnych postów, bo to, co tam się dzieje wiedzą tylko emeryci i ja. Warto się tym podzielić. Wracając do dzisiejszego tematu - zakazano mi bezwzględnie wysiłku fizycznego i wysyłano mnie na operację. Zatem zgłoście się do lekarza, żeby się nie dowiedzieć o problemach już w karetce.
        Po badaniach proszę spełniać swe postanowienia. Życzę wszystkim zdrowia i szczęścia (bo jak to mawia mój znajomy "nawet zdrowy może wpaść pod samochód") oraz wytrwałości w Nowym Roku. Trenujmy zdrowo!

Obrazek wzięty stąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz