niedziela, 28 grudnia 2014

Francuzi pokonują przeszkody.

    Ogarnęła mnie cisza, cisza o francuskim charakterze. W gimnazjum miałam przyjemność po raz pierwszy obejrzeć serię Yamakasi i 13 Dzielnicę. I oglądam je nadal, ponieważ program "Stopklatka" skrupulatnie dba o to, aby przynajmniej 4 razy w miesiącu na antenie pojawiło się Yamakasi: Współcześni Samurajowie. Wczoraj oglądałam za to drugą część na TV4 bądź TVNSiedem - już nie pamiętam.
     No i tak to wygląda od wielu lat - nie pojawia się nic nowego w tym temacie (w każdym razie w podstawowym pakiecie kablówki), a po takim czasie i tylu obejrzeniach już zupełnie mnie to nie ciekawi. Trzeba przyznać, że trochę przeterminowały się te filmy - i z winy czasu, i przez to, że na przestrzeni wieków inaczej na nie patrzę i niektóre poważne sceny stały się dla mnie komiczne, a błahe rzeczy są przedstawiane jako bardzo patetyczne. Szczególnie widoczne jest to w Yamakasi 2: Synowie wiatru, gdzie już sam tytuł mnie rozśmieszył, podczas gdy w gimnazjum zachwycałam się taką atmosferą pełną zaangażowania dla Le Parkouru.

Źródło: tu.

    Właśnie - Le Parkour. O nim też cicho. I nie wiem, w czym leży przyczyna - czy nie powstają nowe filmy o nim, bo ludzie przestali to trenować, a pierwszy traceur David Belle już się starzeje, czy też ludzie zapomnieli o tym sporcie, bo media go nie promują. Hm. Jajko czy kura.
  Tak czy siak, boom na Le Parkour ucichł. Nie widuję, żeby młodociani to trenowali w najciemniejszych zakątkach miasta i w ruinach osiedli od bardzo dawna. To jeśli chodzi o me okolice, bo w Hiszpanii około maja wywiązała się grupka traceurów, którzy trenowali ciągle w tym samym miejscu. Chyba tak przez około miesiąc ich widywałam i często się im dłużej przyglądałam, bojąc się, że ktoś oskarży mnie o chęć rozdawania im cukierków, ponieważ byli sporo młodsi ode mnie, a w tej części Hiszpanii wszystkie szkoły są ogradzane około trzymetrowym płotem, aby potencjalni pedofile nie przyglądali się dzieciom.
      W poniższym fragmencie postu znów chciałam nieco pożalić się na nagłaśnianie biegania - znaczy uważam, że to wspaniała rzecz i jak najbardziej warto to promować, ale dlaczego jest cicho o innych sportach? Przecież Le Parkour jest dużo bardziej wymagający niż samo bieganie. Po takich treningach idealne ciało w każdym wymiarze słowa "idealne" jest gwarantowane. Fakt, ten sport bardziej nadaje się dla mężczyzn, ale która siłownia da takie rezultaty jak Le Parkour? Jedyna wada, to to, że jest dość niebezpieczny. Sama, gdy moi koledzy to trenowali, to myślałam "poharatają się, pospadają z dachów i będzie". Ale gdyby to ucywilizować i zrobić hale treningowe z prawdziwego zdarzenia albo treningi pod okiem profesjonalisty? )Wtedy również można by to trenować cały rok, a nie tylko podczas ładnej pogody.) W końcu z tańca na rurze zrobił się popularny trening mięśni oraz stretching i niedługo pewnie Pole Dance zostanie ogłoszony sportem olimpijskim, to co z Le Parkourem? Może to trochę zajęcie dla młodych i bardzo młodych ze względu na tło (związek z życiem ulicy, bunt itd.), ale chyba lepiej, żeby młody się uczył sportowego charakteru niż klikania w-s-a-d'u do 3 nad ranem. I to wszystko z pozyskiwaniem umiejętności, kształtowaniem ładnej sylwetki, trenowaniem mięśni, szybkiego biegania, kondycji oraz tego wszystkiego razem wziętego podczas budowania więzi z przyjaciółmi z treningów. Sporo, prawda?

Adres obrazka tu.

     Ucieszyłabym się, gdyby taki ruch w Polsce miał miejsce na nowo i utrzymał się trochę dłużej rozwijając się, Poza tym miło by mi było, gdyby powstawały następne filmy z moim ulubionym rodzajem francuskiej kpinki - jak chociażby w Taxi3. Może jakiś polski nietandetny film o parkourze? A jeśli nie da się w Polsce, to może jak najbardziej być francuski - aby nowy i może bardziej inteligentny z bardziej realną fabułą niż w Synach wiatru. Proszę:))
    Ponadto wczoraj podczas analizy Synów wiatru zastanawiałam się, że skoro Le Parkour to jak najszybsze i jak najprostsze pokonywanie przeszkód (zresztą ma to ponoć znaczenie przenośne i na jednym z blogów, które już teraz niestety nie funkcjonują przeczytałam kiedyś, że Le Parkour uczy także pokonywania przeszkód w życiu, radzenia sobie z różnego rodzaju problemami), to dlaczego jak główni bohaterzy właśnie są ścigani przez wściekłych przebierańców, robią szpagaty i potrójne axele? Trochę przesiąkłam wiedzą fizyka, którego trzymam w domu i doszłam do wniosku, że te upiększacze wytracają ich energię. I w ogóle przecież to nie jest filozofia Le PK.

Obrazek stąd.

    Jednak już wszystkiego się dowiedziałam - zaciera się różnica między Le Parkourem a Freerunem, którego preursorem jest Sébastien Foucan. Otóż Le Parkour to owszem polega na pokonywaniu przeszkód tak, aby jak najszybciej przedostać się z punktu A do B i jest traktowany jako cały bieg, a to Freerun jest od upiększania - polega na skupianiu się głównie na estetyce i pojedynczych elementach, wymaga także treningu akrobatycznego. I stąd szpagaty. Obie dyscypliny przechodzą istną dyfuzję - dlatego wpisując w Youtube "Le Parkour" czy "Freerun" często trudno wyłowić różnice.

Obrazek wzięty stąd.

   Szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko połączeniu tych dwóch sportów i zrobienia hali ze wszystkimi przyrządami do obu rodzajów biegania. Aby tylko ktoś sobie przypomniał o takich dyscyplinach i je pielęgnował.
   W dodatku zasmuciłam się, bo z podnieceniem zauważyłam, ze w Polsce jest grupa parkourowa - Keep walking, tylko że ostanie aktualności są z 2006 roku.
    Sama z chęcią bym zaczęła to ćwiczyć, jeśli zapewnione by były oficjalne treningi, bo na własnąrękę z moimi zdolnościami akrobatycznymi, to cały czas przy moim parkourowym terenie musiałaby stać eRka. A gdyby to było pod profesjonalnym okiem, stopniowo, po kolei - to bardzo chętnie.Taka wysportowana i sprawna dziewczyna to musi być coś!

P.S. Zastanawiałam się, czy post dodać do zakładki "Treningi", czy do "Kontrowersji" ze względu na moje narzekania na filmotekę, ale ostatecznie chodziło mi do zachęcenia do uprawiania sportu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz