poniedziałek, 22 grudnia 2014

Wizyta u psychologa.

    Pewnego dnia w biurze rozwinęła się dyskusja o tym, czy dzieci pamiętają cokolwiek z pierwszych lat i miesięcy. Jedna grupka twierdziła, że nic nie można pamiętać z czasów, gdy się miało rok czy dwa i że pamięć w miarę trwała zaczyna się od 3-4 roku życia, a druga grupka twierdziła, że możliwe są pewne przebłyski, obrazy. Ja w każdym razie nie narzekam na dziecięcą pamięć i od czwartego roku życia posiadam bardzo klarowne wspomnienia. Zapytana kiedyś przez jednego lekarza, co pamiętam z czwartego roku życia odpowiedziałam "basen z wujkiem i jego dziećmi"...-"A z piątego?" - "Basen z wujkiem i jego dziećmi" - "Z szóstego?" -"Więcej, lekcje pływania i zerówkę".
    Później złożyło się tak, że z małą przerwą trenowałam pływanie aż do końca gimnazjum. Był taki okres, że się uparłam i pływałam codziennie (w sobotę nawet dwa razy). Nie nie, na zawodach nie szło mi świetnie, ale lubiłam basen. Można tam wszystko sobie przemyśleć, powtórzyć daty przed klasówką z historii i wiersz na pamięć na polski. Tak, w gimnazjum już permanentnie śmierdziałam na lekcjach chlorem i nie mogłam tego niczym zmyć
    Ponadto można tam było się pościgać z innymi na torze i ucieszyć się, że kilka osób razem z tobą chodzi regularnie na basen i znasz już kilka osób z torów. (Moja ulubiona znajoma chodziła w różowym "puszkowym kostiumie", miała różowy czepek i blond grzywkę wyciągniętą spod czepka. Dlatego pływała niekrytą żabką, aby jej nie zmoczyć.) Po takim wysiłku chętnie po powrocie do domu zabierałam się za naukę, bo na wysiłek fizyczny najlepszy jest psychiczny i odwrotnie. Na pobasenowej bateryjce okazało się, że odrabiałam lekcje o wiele szybciej niż gdy miałam dzień beztreningowy. Przed basenem raczej nie zabierałam się za lekcje - najpierw woda! Później lekcje, a później przyjemne zmęczenie przed snem. Po basenie bardzo dobrze mi się spało i zawsze wstawałam wypoczęta.
    Mimo częstych treningów nie miałam mięśni na brzuchu jak Chodakowska, ale czułam, że wszystkie mięśnie mam w miarę wyćwiczone, a przede wszystkim używane:) Nie odchudziło mnie to, ale też nie tyłam jedząc wszystko, na co miałam ochotę. Nie mam też barów jak Marit Bjoergen, o co często boją się panie. Powiem więcej - moja przyjaciółka pływa o wiele więcej ode mnie i również nie przypomina enerdowskiej pływaczki, cieszy się za to brakiem zwisającej skórki na przedramionach, co jest charakterystyczne dla niećwiczących dziewczyn (można być szczupłym, ale ręce nie kłamią) - basen ujędrnia.

Źródło obrazka tu.

     Nie wiem za to jak to działa na panów, bo słyszałam od wielu kolegów, że basen może wyćwiczyć ładnie ramiona i "poszerzy" postawę, ale większość pływaków chodzi równolegle na siłownię, więc może dlatego dobrze wyglądają. To już muszą rozstrzygnąć mężczyźni.
   Do czego zmierzam? Zapraszam wszystkich na basen. Regularne chodzenie (regularne! systematyczne!) poprawia samopoczucie o 1000%, daje czas tylko dla siebie i radość nawet, gdy trzeba przystąpić po nich do codziennych, niezbyt przyjemnych obowiązków.
      Tyle się mówi o bieganiu. Że cudowne, że endorfiny, buty Nike'a wszędzie na reklamach. A pływanie? Nie trzeba mieć super czepka ani okularów Vogue'a, aby pływać. W wodzie każdy jest zajęty sobą (mam na myśli basen sportowy, nie jacuzzi),
        Tu chciałam poruszyć jedną z najważniejszych kwestii (ale to tylko dla Pań, faceci mogą ominąć ten akapit) - wiele kobiet i dziewczyn rezygnuje z basenu, bo jest się skąpo ubranym i widać, ze nie ma się figury Halle Berry z Bonda, kiedy to wyłania się z oceanu niczym syrena. Mi wiele brakuje do takiej postury, a nigdy się tym nie przejmowałam, bo wiedziałam, ile dobrego mi przynosi basen. szczególnie należy oddalić strach, że będzie na basenie ktoś znajomy w tym samym czasie i zobaczy nas na basenie. Warto jeździć do pobliskiego miasta, żeby sie ukrywać? Obcymi też nie warto się przejmować - każdy pływa po torze we własnym celu i nie będzie sprawdzał, jak wyglądasz i wyciągał lupy. Wszyscy, którzy pływają na basenie sportowym są tam z konkretnego dla siebie powodu - pływają dla kondycji, na swój rekord, potrzebują chwili dla siebie lub wszystko po trochu. Dlatego nie za bardzo mnie przekonuje argument "nie chodzę na basen, bo mam gruby tyłek" - idziesz tam, to znaczy, ze chcesz coś poprawić. Szczególnie, że większość dziewczyn, od których to słyszałam są naprawdę zgrabne. Zresztą to basen ujędrnia ciało i pracuje nad nad naszymi mięśniami. Nie wymyślajcie, dziewczyny i idźcie potrenować, spalcie kalorie i cieszcie się endorfinami. A może jakiś kursik albo indywidualne lekcje dla większej motywacji?

Obrazek pochodzi stąd.

       Wszyscy pływacy, których znam mówią, że basen jest dobry na wszystko. Zgadza się! Na formę, na samopoczucie, nawet na choroby. Gdy byłam chora, szłam na basen i zdrowiałam (z przeziębienia, z bólu brzucha....). Trzeba się tylko przemóc.
      Warto nadkładać swoje, często wymyślone, kompleksy nad korzyści PŁYNĄCE z basenu? lenistwo też należy przepędzić i spalać Świąteczne kalorie oraz pozyskiwać wysportowane ciało.
       Basen to najlepszy psycholog i osobisty trener.

Źródło tu.

      P.S. Ja w czepku wyglądam beznadziejnie. Ta pani na zdjęciu zresztą też. Nie ma się czym przejmować.

1 komentarz:

  1. "Basen to najlepszy psycholog i osobisty trener" - Tu przyznam rację. Ponadto basen to również najlepszy lekarz,fizjoterapeuta oraz całkiem niezły usypiacz ;)
    Jeżeli natomiast Panie na święta będą odczuwać pokusę zjedzenia czegoś ale pojawi się obawa przed nadmiernym przejedzeniem, to polecam plywanie gdyż tuż po zmniejsza się pojemność żołądka i uczucie głodu ^^

    Pozdrawiam i życzę wesołych świąt

    OdpowiedzUsuń